Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki CDLXXXIX - Pijani naukowcy

79 436  
324   15  
Dzisiaj o żelkach, niezrozumieniu u studentek, imprezowym bałwanku, jedzeniu w łóżku i dużym hot dogu. Zapraszam do lektury.

ŻELKI

Młodzian (3lata prawie) spostrzegł, że małż wybiera się do sklepu i postanowił złożyć zamówienie.
- Mamo, mamo! Kup mi coś!
- Coś? A co byś chciał?
- Żelki... 2 paczki!!
- 2 paczki? Może 10 od razu co?
- (młody głęboko zamyślony) 10? Nieeee... Po 10 jest za duża kupa.

by little_a

* * * * *

POWÓD UWIELBIENIA

Do najbardziej reprezentacyjnych przedstawicieli Polskiej Marynarki Handlowej należał kapitan Dymitr Szrajber. Przystojny, elegancki, w świetnie skrojonym mundurze ozdobionym kilkoma rzędami wysokich odznaczeń bojowych, wytworny w obejściu, cieszył się sympatią w każdym towarzystwie. Miał licznych przyjaciół w Polsce i poza jej granicami. Poślubił też jedną z najpiękniejszych w kraju kobiet. W czasie wojny światowej pełnił wiele ważnych funkcji w polskiej i angielskiej flocie wojennej i handlowej. Między innymi sprawował przez pewien czas obowiązki komendanta wojennego portu w Aleksandrii. Znali go przedstawiciele firm agencyjnych, dyplomaci, armatorzy, dyrektorzy, szefowie policji i władz portowych portów basenu Morza Śródziemnego, Afryki, Europy i Stanów Zjednoczonych. Polskie statki, którymi po wojnie dowodził, nigdy nie stały na redzie. Wprowadzano je natychmiast. Formalności załatwiano błyskawicznie.
Wielce się jednak zdziwił kapitan, kiedy spostrzegł, że i w Chinach mu sprzyjają. Czyżby aż do Azji wieść o mnie dotarła? - myślał mile połechtany.
Mylił się jednak, bo powód sympatii, jaką mu okazywano w Chinach, był zupełnie inny i zaskakujący. Jeden z zaproszonych dygnitarzy chińskich spojrzał z dumą na barwny, surrealistyczny portret żony kapitana i wyraził swe uznanie.
- W wielu przebywałem już statkowych salonach, odwiedzałem kapitanów statków różnych bander, ale tylko u pana, kapitanie - tu skłonił się ceremonialnie - jest portret Mao Tse-Tunga.

by Dziobas

* * * * *

PROJEKTANT I STUDENTKI

Mam kolegę, troszkę ode mnie starszy. Pracuje w biurze projektowym i jak to zwykle bywa, zmaga się nieraz z projektami oddawanymi na ostatni moment.
Tak było i teraz, termin wymagany mija za pół godziny, kara umowna okrutna, a tu ze względu na niespodziewane okoliczności ostatnie uzgodnienia zdobywane w locie, skaner nie działa, sieć się zawiesza, słowem - dzień jak co dzień.

Wreszcie - poszło! Potwierdzenie otrzymania dostają na 2 minuty przed upływem terminu.
- Uff... - Kolega teatralnym gestem ociera pot z czoła - O piczy włos!

Tu zauważa wpatrzone w siebie oczęta młodych koleżanek tuż po studiach, które spoglądają na niego z kompletnym brakiem zrozumienia na gładkich liczkach.

Wiesz - opowiada mi dalej kolega - nigdy nie przypuszczałem za czym można czuć nostalgię...

by zgroza

* * * * *

PRZEPROSINY


Córka moja 2,5 letnia w przedszkolu wyjątkowo niegrzeczna była, nie słuchała się, nie sprzątała po sobie...w domu tak samo. Próby rozmowy kończyły się awanturą, bo młoda nie zdzierżyła zwracania jej uwagi. W końcu, po wielu próbach wpadliśmy z żoną na pomysł, że należy Przedszkolankę przeprosić. Doskonałym pomysłem będzie ofiarowanie kwiatka... Takiego papierowego.

- Julka, a może jutro Pani Ani na przeprosiny dasz kwiatek?
- A może dla Pani Ani wieniec?

No i nie jestem pewien co do szczerości pozytywnych uczuć ze strony mojej córki...

by FJP

* * * * *

IMPREZA

W sobotę kuzyn z żoną urządzili imprezę. Fajną nawet, tyle, że ja zdychałam i nawet nie byłam w stanie siedzieć, więc leżałam na górze zazdroszcząc im dobrej zabawy. Mąż wrócił z pracy, przyszedł do mnie i popatrzył tak jakoś niepewnie. Powiedziałam mu: "Idź kochanie, pobaw się, napij. Mnie tam nie przeszkadza." No i poszedł, ale tylko po herbatę. Strasznie męczące było to robienie herbaty bo jak wstałam ok 1-ej w nocy po coś do picia to odkryłam, że pokonały go schody i śpi na drugim stopniu. Szarpać się z nim siły nie miałam, pomocy brak, bo wszyscy kompletnie ululani, to go tam po prostu zostawiłam, krzywda mu się nie działa.
Przedwczoraj kuzyni z dzieciakami ulepili bałwana.
Dzisiaj rano:
M: - Ty, wiesz co się stało?
Ja: - No?
M: - Bałwan niedobry, pijak pospolity, się przewrócił i leży.
Ja: - Przynajmniej nie usnął na drugim stopniu.
Gdyby wzrok mógł zabijać.

by galene

* * * * *

PRACOWY KONKURS

Słowem wstępu:
W naszej pracy jest Bogdan. Tęgie to stworzenie, grafik, calgonu nie stosował to mu bęben wywaliło. Mamy też Mariana pracoholika, co to lata, śpiewa, lewituje, sznurki wiąże i usuwa ciąże aby tylko spiąć w projekcie koniec z końcem.
Akcja właściwa:
Został urządzony plebiscyt na to, który zasób wykonuje najcięższą pracę w naszym biurze. Narady nie trwały długo, wkrótce więc mieliśmy wyniki.
Niekwestionowanym zwycięzcą, jak się zapewne domyślacie, okazało się krzesło Bogdana. Na uwagę zasługuje jednak fakt, że Marian zajął dopiero trzecie miejsce, o włos przegrywając rywalizację z ekspresem do kawy.

by Bacho

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków. Tak, to się działo prawie 6 lat temu.

SZACUNEK


Jako maniak dobrej herbatki wożę sobie do pracy Wiślankę w pięciolitrowych butlach. Dzisiaj wypadł właśnie dzień takiej dostawy. Żeby sobie ułatwić życie
podjechałem pod same drzwi biura, do których z powodu wykopków budowlanych prowadzi teraz tylko jedna, szeroka na półtora samochodu, trzydziestometrowa może alejka, z której można wyjechać tylko tyłem.
Wyładowuję sobie moje zapasy, a tu nadchodzi koleżanka, milutkie stworzonko brawurowo ujeżdżające na co dzień zieloniutkiego malucha.
- Krzysiu (bo mnie jest Krzysiu), jak ty stąd wyjedziesz? - zdumiało się dziewczątko.
- No, tyłem...
- ŁAŁ, RISPEKT!

by nicku

* * * * *

INFOLINIA

Pracuję na infolinii (czy raczej w Biurze Obsługi Klienta) jednego z operatorów komórkowych, sytuacja z pracy.
Potworna kolejka, ludzie dzwonią jakby Czarnobyl powtórzyło, a jest godzina jeszcze przed 8. Dodzwonił się do mnie klient, więc się grzecznie witam:
- Dzień dobry (nazwa operatora). W czym mogę pomóc?
- Cóż to się dzieje?! Z 15 minut tej waszej cholernej muzyki słucham! Czemu nikt nie odbierał?!
- Proszę Pana, jest w tej chwili bardzo duża liczba połączeń, a konsultantów niestety ograniczona ilość, oczekiwał Pan w kolejce...
- Co?! To co za idioci dzwonią do was w poniedziałek o tej porze?!
- ...

by aenima


* * * * *

ALE JAJA!


Dostaliśmy od firmy gadżety dla klientów swych w postaci jajek (czerwonych i zielonych). Nie lubię jak ktoś dostanie czerwone, a prosi o zielone i na odwrót, więc zagajam:
[J]a - Zanim złożę życzenia... Woli pani zielone czy czerwone?
[K]lientka) - Hmm no sama nie wiem... A o co chodzi?
[J] - No bo mam dwa jajka...
[K] - Hmmm no wiem... I co?
[J] - No bo jedno jest czerwone, a drugie zielone... - staram się być bardziej precyzyjny.
[K] - O boże, a co się panu stało???

by falubaz

I powracamy do autentyków teraźniejszych:


* * * * *

ZASADNICZA RÓŻNICA


Gdy już się wczoraj usadowiłam w łóżeczku z książeczką, dopadła mnie nagła ochota na kanapkę z pomidorem. Cóż, czasem tak bywa i nic się na to nie poradzi, więc migusiem skomponowałam kanapkę i powróciłam na swoje miejsce.
Moje (nie)szczęście, do tej pory zajęte własna lekturą, cóś nagle zaniepokojone, odwróciło się do mnie i rzekło z niedowierzaniem:
- Żre! Normalnie żre w łóżku...
Z lekka mnie to oburzyło:
- No i co z tego? Ty też często żresz w łóżku.
- No tak - ale kiedy nikt nie widzi, a nie tak na bezczela!

by Liiina

* * * * *

BANKRUCTWO

Po kolejnym ciężkim dniu w pracy. Rozmawiam [J] z Mężem [M].
[J]: Muszę kupić sobie coś na poprawę humoru, w sumie widziałam ładną torebkę... Ale, cholera, ja zbankrutuję, jeżeli ciągle będę kupowała coś "na poprawę humoru"...
[M]: ...Ty?!

by Retrospekcja


* * * * *

HOT DOG

Zamawia kobieta na stacji hot doga z mega parówką. (60% większa niż zwykła jak twierdzi reklama) Gdy otrzymuje gotową przekąskę zaskoczona mówi:
- O Jezu jaki wielki.
Na co odpowiadam jej z uśmiecham:
- Może dziwnie to zabrzmi, ale często to słyszę.
Prawie się zakrztusiła

by NdwZ

* * * * *

KALAMBURY

Gwoli wyjaśnienia: Rzecz dzieje się na Śląsku w mieszkaniu mojego chłopaka, w którym mieszka z mamą i bratem Rafałem.  Ogólnie z rodziną mojego lubego się polubiłam i dużo czasu spędzam u nich. Często z  Rafałem wieczorami gramy sobie w różne gry, czasami mój wybranek się przyłączy do nas.
Ostatnio wpadliśmy na pomysł, żeby pograć w kalambury.
Rafał pokazywał pierwszy. Kategoria: porzekadła i przysłowia czy jakoś tak. Zaczął uderzać mocno w stół, potem jakby to zrzucił. zastanawiałam się co to może być, ale nic nie przyszło mi do głowy. Było to "Przepadło klepadło".
Nadeszła moja kolej żeby się zrewanżować. Wymyśliłam "Najciemniej pod latarnią". Więc pokazuję chłopakom lampę, palcem wskazuje za okno, tak, żeby pokazać latarnię. Gdy się nie domyślają, staję pod lampą i ukazuje jednoznacznie atrybuty kobiet lekkich obyczajów. Wtedy do akcji wkracza Rafał. Potok jego słów był niesamowity.
- Dziw*a, stać jak dziw*a, lampa, żyrandol, światło, wisieć. Wisieć jak dziw*a na żyrandolu.
Nie miałam siły już pokazywać, gdyż zwijałam się ze śmiechu z powodu ostatniego zdania.

by emotion_picture

* * * * *

POGOTOWIE

Moja mama pracowała kiedyś w pogotowiu ratunkowym. Zdarzało się czasami, że panowie, wtedy jeszcze milicjanci przyprowadzali jakiegoś pokaleczonego delikwenta. Rany były najczęściej skutkiem pijackiego mordobicia ale wymagały szybkiego pocerowania.
Często, gęsto, nazwijmy go, ówczesny dres, nie dość, że pijany, to jeszcze chamski, wulgarny i agresywny bywał i gdyby nie obecność mundurowych, chętnie przyłożyłby obsługującemu go lekarzowi, czy pielęgniarce. Zwłaszcza, gdy go zaszczypało.
W tamtych czasach do dezynfekcji ran używało się piochtaniny (dla niewtajemniczonych - płyn o intensywnej, ciemnofioletowej barwie, który długo się nie zmywał).
Pewien pan doktor czasami, "odwdzięczając" się za bluzgi, którymi był przez chojraka raczony, oprócz niezbędnego odkażania i łatania, malował mu jeszcze uroczy makijaż.
Można sobie wyobrazić minę gostka, gdy po wytrzeźwieniu zobaczył się w lustrze.
W każdym razie panowie milicjanci opuszczali ambulatorium zgięci w pół.

by Diuna888

* * * * *

PIJANI NAUKOWCY

Kiedyś, podczas jazdy autobusem, obserwowałem dwóch, mocno pijanych panów, którzy starali się utrzymać na nogach, trzymając się poręczy i podtrzymując wzajemnie. Stan upojenia jakoś mi nie konweniował z ich schludnym wyglądem i inteligentnymi twarzami. To wrażenie jeszcze się pogłębiło, gdy na zakręcie rzuciło ich na schodki przy drzwiach i jeden powiedział do drugiego:
- Uważaj Mietek, bo siła Coriolisa ściąga nas na bok.

by Zygmuntek


Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule maila wpisz Autentyk.

Oglądany: 79436x | Komentarzy: 15 | Okejek: 324 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

08.05

07.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało