Szukaj Pokaż menu

Dziewczyny w bikini

42 913  
423   19  
Czy ktoś już kiedyś podziękował Louisowi Réardowi? Pewnie wielu. Nie szkodzi, ja będę następnym, który to uczyni...

W wypadku rolniczym stracił obie ręce, ale lekarze mu je przyszyli i żyje sobie normalnie do dzisiaj, 30 lat później

36 325  
144   26  
John Thompson był 18-letnim chłopcem pracującym na farmie w Hurdsfield w Północnej Dakocie, kiedy w styczniu 1992 roku stracił w wypadku obie ręce. Maszyna wciągnęła za koszulę jego ramiona i je odcięła. Zakrawa na cud, że mimo wszystko udało mu się dojść do telefonu i wezwać pomoc, wykręcając numer z pomocą ołówka w ustach, a potem że lekarzom udało się przyszyć oba ramiona podczas operacji i może ich dzisiaj używać. Jego historia zyskała ogólnoświatowy rozgłos, także dzięki książce „Home in One Piece” (W domu w jednym kawałku), którą napisał i potem opublikował w 2002 roku, w 10. rocznicę wypadku.

Godna filmowej ekranizacji historia sprzed 11 lat - wartka akcja, chwile grozy i happy end na torach

135 836  
1013   75  
A to wszystko w Polsce i wciąż mało kto o tym słyszał - sytuacja ma miejsce w grudniu 2005 roku na trasie kolejowej w Beskidach Zachodnich.

jelesnia
Pociąg z Suchej Beskidzkiej wyrusza o 14:00 w stronę Żywca. Początkowo nic nie zapowiada problemów, jednak pół godziny później sprawy przybierają zupełnie inny obrót. Pociąg zbliża się do stacji Hucisko, a maszynista nie jest w stanie wyhamować składu! Co gorsze, kąt nachylenia toru jest w tym miejscu bardzo duży, więc pociąg zamiast zwalniać toczy się w dół, nabierając prędkości.

Sytuacja jest o tyle zła, że w tym miejscu pociągi w obydwu kierunkach poruszają się tym samym torem. Tor rozwidla się jedynie na stacjach, by pociągi mogły się minąć, a później znów się łączy. To w tym przypadku bardzo znaczące.

Dosłownie kilka minut wcześniej w Żywcu na trasę wyjeżdża pociąg jadący w przeciwnym kierunku. Widmo katastrofy wisi w powietrzu.

Maszynista sięga po radiotelefon i dzwoni do dyżurnej w miejscowości Jeleśnia
…zróbcie coś, stawcie przelot, bo nie mam hamowania!

jelesnia01

Obsługa pociągu robi co tylko może, jednak pociąg wciąż nabiera tempa. Jeden z pracowników kolei, który wraca akurat tym składem z pracy, biegnie w tył pociągu i zaciąga ręczny hamulec. Nie zdaje się to na nic. Pociąg wciąż sunie po torach w dół trasy i rozpędza się.

Nie ma już żadnej nadziei. Obsługa pociągu zdaje sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej dojdzie do wykolejenia bądź zderzenia z innym pociągiem. Kierowniczka pociągu przechodzi przez skład i umieszcza pasażerów w tyle pociągu. Zgodnie z jej poleceniem kładą się na podłodze i oczekują zderzenia.

W tym samym czasie wywołana przez radiotelefon dyżurna ruchu rozpoczyna akcję. Kontaktuje się z pociągiem jadącym w przeciwnym kierunku i nakazuje:
Zatrzymaj natychmiast pociąg! Udaj się do drugiej kabiny i uciekaj w stronę Żywca, bo jedzie na ciebie rozpędzony pociąg 34527 bez hamowania. Natychmiast! Czy mnie zrozumiałeś?

Bez chwili zwłoki maszynista przestawia przełącznik nagłego hamowania i przebiega przez pociąg do kabiny znajdującej się na drugim końcu. Wyłącza hamulce i rusza z powrotem w stronę Żywca. W tym miejscu obowiązuje ograniczenie prędkości, jednak maszynista nie zwraca na nie uwagi. Wysyła kierownika pociągu do przeciwnej kabiny i prosi o podawanie informacji przez radio. W tej chwili wszystko zaczyna nabierać jeszcze większego tempa.
Pasażerowie dla bezpieczeństwa przesunięci są do przodu składu.

Dyżurna ruchu dwoi się i troi. Nakazuje zamknięcie wszystkich przejazdów kolejowych do odwołania, nadaje komunikat o zagrożeniu dla pasażerów oczekujących na peronach. Próbuje kontaktować się z maszynistami, ale to jej się nie udaje.


Skład, w którym nie działają hamulce pędzi z góry z prędkością dochodzącą do 90 km/h. Na stację Jeleśnia wpada z pełną prędkością w chwilę po tym, jak dyżurna nadaje komunikat ostrzegawczy dla pasażerów.

W tym czasie pociągi zbliżają się do siebie. W uciekającym pociągu kierownik nadaje komunikaty przez radio. Najpierw o tym, że widzi zbliżający się pociąg. Następnie podaje przybliżoną odległość.

Pociąg uciekający rozpędził się do 70 km/h, ale to wciąż za mało. Kierownik podaje przez radio w jakiej odległości widzi najeżdżający na nich pociąg.

Szacuje metry, które dzielą ich od katastrofy „200…”, „150…” „100…”, ostatnimi słowami, jakie poszły w eter były słowa „30”. Te słowa usłyszała też dyżurna ruchu, później nastała przerażająca cisza. Pomimo wielu prób dyżurna nie była w stanie nawiązać łączności z obsługą żadnego z pociągów.

W tym samym czasie kierownik uciekającego pociągu rzuca się w ostatnich sekundach w głąb przedziałów. Pociąg bez hamulców jedzie 90 km/h, gdy dochodzi do zderzenia. Nie jest to ogromna różnica prędkości, ale pamiętajmy o tym, że jest to zderzenie kolosów o masie 127 ton każdy, a jeśli dojdzie do wykolejenia, to przy tej prędkości skutki mogą być naprawdę tragiczne.

Dochodzi do zderzenia

Pociągami wstrząsa uderzenie. W szybciej jadącym pociągu siła uderzenia wyrzuca na bok pierwszy wózek z kołami. Na szczęście pociąg nie wykoleja się i pozostałymi wózkami sunie nadal po torach.

Zderzenie nastąpiło w miejscowości Świnna. Maszynista uderzonego pociągu wie, że niedaleko jest mocny zakręt i most. Jeśli pociągi spadną z mostu, to rozmiar tragedii spotęguje się.

Siła uderzenia rzuca go na pulpit, krew zalewa mu twarz, a on zaciąga hamulce w desperackiej próbie wyhamowania obydwu składów jeszcze przed mostem.


Nie ma gwarancji, że to w ogóle się uda. Nie wiadomo też, ile czasu to zajmie. Pamiętajmy, że sczepione pociągi ważą łącznie 260 ton, jadą przekraczając dozwoloną na tym odcinku prędkość i wciąż toczą się w dół, a tylko w jednym z nich są sprawne hamulce.

Nadeszły kolejne chwile grozy, ale w ciągu tych długich jak wieczność sekund wszystko zaczęło działać zgodnie z planem. Maszyniście udało się wyhamować obydwa składy kilkaset metrów przed mostem. Po tym sukcesie pozostaje już tylko przejrzeć składy i sprawdzić jak wielu jest rannych.

W pociągach znajduje się łącznie około 60 osób. 7 osób zostaje odwiezionych do szpitala, ale jedynie maszynista niesprawnego pociągu musi zostać w szpitalu na kilka dni. Pozostałe osoby po otrzymaniu pomocy medycznej zwolniono do domów.

Według danych, których niestety nie udało się oficjalnie potwierdzić, do wypadku doszło ponieważ w pociągach zamontowano kompozytowe klocki hamulcowe, które po prostu zlodowaciały na mrozie i przez to nie zadziałały. Wadliwe klocki hamulcowe w tym okresie dokuczały kolejarzom w przeważającej części kraju. Wiele osób uważa, że ich zakup był malwersacją finansową, która naraziła życie tysięcy pasażerów.

https://youtu.be/C6D_hJULGxI

Źródła: 1, 2, 3, 4
1013
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu W wypadku rolniczym stracił obie ręce, ale lekarze mu je przyszyli i żyje sobie normalnie do dzisiaj, 30 lat później
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Najbardziej januszowe teksty, jakie pracownicy słyszeli w sklepie II
Przejdź do artykułu Tajemnica śmierci, która idzie za mną krok w krok przez ostatnie 16 lat
Przejdź do artykułu Polska oczami Rosjanina
Przejdź do artykułu Wygrywanie na loterii nie jest dla każdego. Ci ludzie zmarnowali sobie po tym życie
Przejdź do artykułu 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy
Przejdź do artykułu Przypadkowe telefony z niespodziewanymi konsekwencjami
Przejdź do artykułu Najmocniejsze cytaty – ​Gwiazda filmów dla dorosłych zdradziła, ile zarabiała za jedną scenę, kiedy była numerem jeden w branży
Przejdź do artykułu Od milionera do zera - oto ludzie, którzy błyskawicznie stracili pieniądze i szacunek ludzi
Przejdź do artykułu Podczas pobytu w Indiach zrobił zdjęcie, które odmieniło życie pewnej biednej rodziny

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą