Przepis na dobrą komedię? Nic trudnego. Wystarczy: głupi sędzia, jeszcze głupszy oskarżony i prawnik idiota. Na szczęście tak jest tylko w filmach. Ale czy na pewno? Oto kolejna porcyjka sądowych autentyków. Prooooooszę wstać! ;)
Sędzia: Ja Pana skądś znam, prawda?
Oskarżony: Ech... no... eee... tak.
Sędzia: No dobrze, proszę mi się przypomnieć.
Oskarżony: Ale... czy ja... nooo.. muszę?
Sędzia: Tak. Chyba, że chce Pan być oskarżony o utrudnianie śledztwa.
Oskarżony: No więc... przyjmowałem Pańskie zakłady, wysoki sądzie...
Oskarżony: (sam się bronił) Czy dobrze mi się Pani przyjrzała, kiedy wyrywałem Pani torebkę?
Ofiara: Tak. Widziałam Pana bardzo wyraźnie. To Pan wyrwał mi torebkę!
Oskarżony: K**wa! Powinienem był Cię wtedy zastrzelić suko!
Sędzia: Sprawa o kradzież zamrożonych kurczaków. Czy Pan jest obrońcą?
Oskarżony: Nie. Ja jestem tym co je ukradł.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą