Szukaj Pokaż menu

Bardzo pociągające dziewczyny

55 259  
473   33  
Te dziewczęta lubią pociągać się za różne części garderoby. Czy to zwykłe naciągaczki? Oceńcie sami!

O daltonizmie okiem daltonisty słów kilka

106 734  
436   82  
Szybki_kazio pisze: Jako osoba mocno zainteresowana tematem zauważyłem, że na Joe często ostatnio pojawiają się tematy związane z daltonizmem. Ale w tym wszystkim mam wrażenie, że to jak gadanie księdza o zakładaniu rodziny. Brakuje relacji daltonisty z prawdziwego zdarzenia. I oto jestem.

7 ciekawostek z Korei Południowej (niby bardziej normalnej, ale też nie do końca...)

105 844  
362   35  
Korea Południowa rozwija się znakomicie, w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat stawszy się jedną z bardziej potężnych światowych gospodarek. I choć totalnie różni się od swoich sąsiadów z północy, to i w niej samej pozostało jeszcze wiele osobliwości.

#1. BTS



Mówiąc dzisiaj o Korei Południowej, nie można nie wspomnieć o zespole BTS, którego nazwa z jakiegoś powodu i nic nie mówi nikomu, kto ma więcej niż 13 lat, i jest jednocześnie jedną z najgorętszych w światowej branży muzycznej. BTS to 7-osobowy boysband stanowiący istny fenomen, w dużej mierze winny rozpowszechnienia tzw. k-popu.

W 2018 roku Forbes uznał członków BTS za najbardziej wpływowych Koreańczyków na świecie. W tym samym roku badanie wskazało, że co trzynasty zagraniczny turysta, który przyjeżdża do Korei Południowej, wybiera się tam właśnie ze względu na popularność zespołu. BTS to żywe złoto – dosłownie. Oszacowano, że popularny boysband przynosi koreańskiej gospodarce ponad 3,5 miliarda dolarów rocznie!
nypost.com

#2. Piętno adopcji



Pomimo tego, że Korea Południowa stała się krajem pod wieloma względami bardzo nowoczesnym, to wciąż pokutują w niej pewne pozostałości z dawnych, m.in. konfucjańskich tradycji. W myśl jednej z nich pochodzenie, przodkowie i relacje rodzinne mają ogromny wpływ na człowieka. Trudno z tym dyskutować, niemniej w Korei przybrało to skrajną formę – nikt nie chce adoptować dzieci, a gdy już jacyś rodzice zdecydują się na ten krok, robią naprawdę wiele, by ukryć fakt w tajemnicy nawet przed swoimi najbliższymi (włącznie z tym, że kobieta udaje ciążę, nosząc poduszkę pod ubraniem).

Jeszcze kilkanaście lat temu problem rozwiązywały adopcje zagraniczne – wielu małych, niechcianych Koreańczyków trafiało do rodzin w USA. Rząd uznał jednak, że „źle to wygląda” i znacząco utrudnił proces adopcji, przez co ich liczba niemal z dnia na dzień spadła 10-krotnie. Wbrew oczekiwaniom nie spowodowało to znacznego wzrostu adopcji lokalnych – a jedynie doprowadziło do tego, że domy dziecka zaczęły pękać w szwach.
bbc.com

#3. Stop samobójstwom



Most Mapo w Seulu miał za zadanie przede wszystkim ułatwiać mieszkańcom przemieszczanie się. Na drugi brzeg rzeki. Z jakiegoś powodu uznali oni jednak, że zdecydowanie lepiej nadaje się do przemieszczania – tyle że na tamten świat. To ulubione miejsce samobójców zwróciło uwagę władz, które postanowiły położyć kres fatalnej tendencji.

Zmieniono nazwę na Most Życia, ozdobiono go motywacyjnymi aforyzmami, a nawet umieszczono na nim trochę sympatycznie wyglądających rzeźb. Wszystko w myśl hasła „żyć, nie umierać!”. Jak skuteczne okazały się te działania? W rok od początku antysamobójczej kampanii liczba osób decydujących się targnąć na swoje życie na Mapo… wzrosła sześciokrotnie. Swoją drogą zastanawiające, co było faktycznym zamiarem koreańskich władz – ograniczenie liczby samobójstw czy też może by, skoro już muszą, skakali sobie w mniej eksponowanych miejscach...
soranews24.com

#4. Graniczna ostrożność



Teoretycznie nic złego aktualnie nie dzieje się na granicy pomiędzy Koreą Północną a Koreą Południową. Praktycznie natomiast ostrożność trzeba zachowywać przez cały czas, bo nie brakuje prowokacji – zwłaszcza tych wychodzących z północnej strony. Dlatego kiedy południowokoreańscy żołnierze otwierają drzwi do pomieszczeń („pokoi konferencyjnych”) w strefie zdemilitaryzowanej, trzymają się za ręce. A to tylko jeden z wielu środków ostrożności.

Czemu ma służyć? Uniknięciu… wciągnięcia na swoją stronę przez żołnierzy z Północy. Czegoś, co się już ponoć zdarzało – a biorąc pod uwagę fakt nie tak znowu skromnej historii porwań obywateli Chin czy Japonii, można podejrzewać, że nie jest to wyłącznie miejska legenda.
nationalinterest.org

#5. Wynajem po koreańsku



Wynajem mieszkania w Polsce raczej nie jest problematyczny. Wystarczy, że dwie strony dogadają się co do wysokości opłat oraz kaucji (sięgającej 1 czy 2 miesięcznych czynszów – dlaczego to istotne, okaże się za chwilę) i gotowe, można się przeprowadzać. Na podobnej zasadzie można wynająć mieszkanie w Korei Południowej. Z tą różnicą, że tam w ramach kaucji płaci się 10% wartości mieszkania. Już samo to znacząco podnosi koszty. Popularna jest jednak inna, specyficzna dla Korei forma wynajmu, tzw. jeonse. W jej ramach wynajmujący nie płaci żadnego czynszu, ponosi tylko opłaty za „media”.

Gdzie jest haczyk? A tu, że musi wpłacić właścicielowi od 50 do nawet 80% wartości nieruchomości, które to pieniądze – przeciętnie równowartość 300 tys. dolarów – zwracane są na zakończenie wynajmu. Z tym właśnie depozytem przez okres trwania umowy właściciel mieszkania może zrobić co tylko chce – inwestuje pieniądze, a wszystko, co zarobi, stanowi jego wynagrodzenie za wynajem. Tak, zgadza się – ryzyko jest ogromne po obu stronach. I być może nigdzie poza Koreą nie stosuje się jeonse.
qz.com

#6. Dogadać się z Chinami



Relacje pomiędzy Koreą Południową, Japonią oraz Chinami nie należą do łatwych. Zwłaszcza to ostatnie państwo lubi dawać się we znaki pozostałym – a jedną z poważniejszych dziedzin, w jakich się to objawia, jest zanieczyszczenie powietrza. Każdego roku ogromne ilości smogu wędrują z Chin nad Japonię oraz Koreę Południową. A do tego należy doliczyć jeszcze choćby piach z pustyni Gobi.

By ograniczyć rozprzestrzenianie tego ostatniego, Korea Południowa zdecydowała się podarować Chińczykom tysiące drzew, które mogłyby stanowić naturalną barierę dla żółtego pyłu. Chińczycy drzewa – owszem – przyjęli, ale zamiast ograniczyć nimi pustynię, obsadzili sobie nimi autostradę. Jak można sobie wyobrazić, Koreańczycy byli z tego powodu wprost przeszczęśliwi.
pri.org

#7. Akcent spod noża



Obsesja doskonałości i presja społeczna w Korei Południowej – ale w sumie niemal w całej południowo-wschodniej Azji – przybiera niekiedy absurdalną formę. Absurdalną, ale też brutalną. Na początku obecnego stulecia pojawił się w Korei trend, by całkowicie zdrowe dzieci poddawać zabiegom chirurgicznym mającym na celu rozcięcie tkanki pod językiem. Język mógł być dzięki temu „dłuższy” i bardziej swobodnie się poruszać. Ale po co to wszystko – trzeba by zapytać.

A wyłącznie po to, by ułatwić koreańskim dzieciom wymawianie „l” oraz „r” niezbędnych dla uzyskania perfekcyjnego amerykańskiego akcentu. Zabieg trwa od 20 minut do pół godziny i – jak twierdzą lekarze – jest całkowicie bezsensowny, bo wielu Koreańczyków mówi doskonale po angielsku bez uprzednich zabiegów. Koreańscy rodzice wychodzą jednak z założenia, że naturze trzeba dopomóc.
latimes.com
362
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu O daltonizmie okiem daltonisty słów kilka
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy
Przejdź do artykułu 15 zawodów, które już nie istnieją
Przejdź do artykułu 8 koszmarnych przeczuć, które niestety się sprawdziły
Przejdź do artykułu 7 nietuszowanych ciekawostek o kosmetykach
Przejdź do artykułu Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory
Przejdź do artykułu Najgłupsze, najśmieszniejsze lub najdziwniejsze pozwy sądowe, jakie widział świat
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Jak to robią zwierzęta, czyli zwierzęce supermoce od kuchni

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą