Dzień 4 - 12.10.2008

12 października 2008


Drzemka popołudniu oznacza jedno – nie mogę zasnąć w nocy. Poszedłem spać grubo po 3, bo ani trochę nie czułem zmęczenia. Uczyłem się za to szachów. Kiedyś nawet w nie grałem i coś tam wiem, ale chciałem sobie odświeżyć wiedzę. Ktoś chce zagrać? ;)

Na wyspie pewna nowość – flauta, czyli totalny brak wiatru. Nie porusza się żaden listek, żadne źdźbło (chyba, że ktoś na nie nadepnie). Oczywiście na wodzie nie uświadczycie ani jednego żagla. Niespecjalnie zanosi się na zmianę, więc chyba nici z deski. Przynajmniej odwiedzę pobliskie miasto.

 

Wakacje w pojedynkę to nie to samo. Myślałem, że tęsknotę uda się przezwyciężyć pisaniem tego głupiego dziennika, gdzie styl leży, a grafomania sięga zenitu, ale nie… To jakaś totalna głupota jest, na cholerę mi to wszystko? Udawanie, że mi nie zależy, że też może być fajnie! Bullshit! Kocham nie za coś, a pomimo czegoś!

Fotki:












 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi