Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Hyde Park V > Ach ci narodowcy w Lubelskim
Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Gutex1 - Superbojownik · 5 lat temu
zahttps://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,23296034,narodowcy-donosza-na-prezesa-do-wyborczej-smiertelny-wrog.html

Kawaler Krzyża Zasługi do żony: - Masz wykonywać polecenia, moje i mojej mamy, inaczej będę cię traktował jak sukę – Jest pan moim śmiertelnym wrogiem – oświadczył męski głos w słuchawce. – A jednak do nikogo innego nie mogę się zwrócić o pomoc. Jestem narodowcem z Lublina. Mamy tu problem. Przewodzi tu nami paskudny człowiek. Znęca się nad rodziną, zarabia na weteranach, a sam kreuje się na wzór do naśladowania. Jest odznaczany przez państwo. Wielu z nas się to nie podoba. No, szczerze: nie znosimy gnoja. Ale bez pomocy się nie oczyścimy. Po naszej stronie nikt raczej tego nie opisze, nie chcą kalać gniazda. Ale ja już nie mogę patrzeć, czuję wściekłość, sumienie mi nie daje spokoju. Inaczej bym się do śmiertelnego wroga nie zwracał, czy pan to rozumie? On nazywa się Karol Wołek i jest prezesem Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Proszę mu się przyjrzeć. Na razie chyba nie powiem więcej.

Szczerze przyznam, aż mną telepie, że z panem rozmawiam.

Roman Kroczący Karierę prezesa Wołka można by zmieścić w październikach.

Październik 2007 roku. 24-letni działacz Młodzieży Wszechpolskiej lokuje się tylko dwie pozycje pod Romanem Giertychem na liście LPR w wyborach do Sejmu. Nie dostaje się.

Giertych dzisiaj: – Wołek? Co za Wołek? Jakaś płotka. A ja z tymi świrami nie mam już nic wspólnego.

Październik 2010 roku. Czytelnicy z Lublina skarżą się, że kioskarze wkładają do środka „Wyborczej” „Gońca Lubelskiego”, czyli miesięcznik lubelskiej Młodzieży Wszechpolskiej. Robi się afera. Kioskarze tłumaczą, że „przyszły jakieś studentki i tak właśnie poleciły im robić”. Naczelnym „Gońca” jest wtedy 27-letni Wołek.

Październik 2014. Dwie osoby próbują zagłosować przez internet na lubelski budżet obywatelski. System komputerowy wyświetla błąd – już oddali swój głos. Sprawę bada ratusz. Okazuje się, że głosy przynajmniej 20 osób w internetowym głosowaniu zostały oddane bez ich wiedzy i zgody. Wszystkie na trzy projekty. Pierwszy to postawienie pomnika Romana Dmowskiego w okolicach lubelskiego Zamku (miałby kosztować 499 tysięcy złotych). Drugi – Szlak Pamięci Żołnierzy Wyklętych, trzecim jest zorganizowanie Uroczystości Narodowego Dnia Pamięci Wyklętych. Autorem wszystkich trzech jest 31-letni Karol Wołek.

„Dmowski mógłby zostać pokazany dynamicznie. Idąc, krocząc, obrazując dynamizm swej działalności i innowacyjności” – opisuje przyszły pomnik Wołek. W tym czasie jest nauczycielem historii i WOS-u w Gimnazjum nr 19 im. Józefa Czechowicza w Lublinie. Pnie się też po szczeblach Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, to organizacja kombatancka, zrzesza weteranów polskiego nacjonalistycznego podziemia z czasów II wojny. Powstała w 1990 roku. Ma oddziały w całej Polsce. Opiekuje się weteranami, organizuje rajdy, edukuje w duchu narodowym, wydaje publikacje o Wyklętych. Wołek jest tu najpierw skarbnikiem, a potem wiceprezesem.

Październik 2015. Umiera Zbigniew Kuciewicz. Kombatant, żołnierz NSZ-u, uczestnik powstania warszawskiego. I dotychczasowy prezes ZŻ NSZ. Na nowego prezesa kombatanckiego związku zostaje wybrany 35-letni Karol Wołek.

Tego października wybory wygrywa też Prawo i Sprawiedliwość.

Nowy prezes związku nie mógłby mieć większego szczęścia, otwierają się nowe możliwości. Wołek zgłasza się po dotacje, zapraszany jest na uroczystości, udziela wywiadów, przemawia. Najczęściej o tym samym: wychowywaniu młodego pokolenia, kształtowaniu młodzieży, wartościach, które należy jej przekazać, i wzorcach, które trzeba w sobie umacniać.

Październik 2017. Prezydent Andrzej Duda decyduje o przyznaniu Karolowi Wołkowi Srebrnego Krzyża Zasługi.

„Do lasu pana nie wywiozę” – Teczkę z papierami, z którymi powinien się pan zapoznać, zostawię do odbioru w sklepie spożywczym Pokusa w Lublinie. Miałem już nic nie mówić, ale nie zdzierżę – słyszę po kilku dniach ten sam męski głos w słuchawce.

Potem zmienia jednak zdanie.

– Chyba za duże ryzyko. Jeszcze mnie ktoś zobaczy, jak to zostawiam? Zróbmy inaczej. Proszę czekać na przystanku autobusowym o 16.45. Przyjadę autem – mówi. – I niech pan się nie martwi, do lasu przecież pana nie wywiozę – dodaje.

– Dopiero w tym momencie zacząłem się martwić – odpowiadam.

Przez chwilę słychać tylko szum.

– Co ja robię, no co ja, kurwa, robię? Z „Wyborczą”? – woła. I zaraz wzdycha. – Trudno. Są sprawy ważniejsze. Czołem! – rozłącza się.

Czekam w deszczu. Spóźnia się. Stare auto, trzeszczy w nitach, wyje.

– Ma pan całkiem sympatyczną twarz… – otwiera drzwi i przekrzykuje warkot silnika.

– Dziękuję…

– …jak na kogoś z „Wyborczej”! Dziwna sprawa, czuję do pana zaufanie, powiedziałbym, metafizyczne. Nawet moglibyśmy się zakumplować. Oczywiście gdybyśmy nie byli żołnierzami w przeciwnych okopach. Proszę – wręcza teczkę.

„...znęcał się psychicznie i fizycznie nad żoną. Wszczynał awantury, podczas których wyzywał ją słowami wulgarnymi, poniżał, szarpał, popychał, kopał po ciele, uderzał w twarz, w nocy nie dawał spać, ściągając kołdrę, i polewał zimną wodą, zabraniał kontaktu z rodziną...” – czytam.

To kserokopia aktu oskarżenia. Karola Wołka.

– Gnój. Widzi pan, jaki gnój? – auto pruje dalej przez miasto. – A to nie wszystko, to początek, zobaczy pan. Co zrobił ze Związkiem Żołnierzy NSZ? Prywatny folwark! Trzepie kasę na naszych weteranach, ciągnie na nich od państwa. A jak ostatnio jeden potrzebował pomocy, to się na niego wypiął. Ja to bym sprawdził te jego fundacyjki w KRS. Ależ, kurwa, jestem wściekły!

– To po co go wybraliście?

– Bo on nas oszukał. Nie wiedzieliśmy, zataił przed nami postępowanie. A potem powyrzucał ludzi, obstawił się kolegami. Niektórzy postraszyć potrafią, jak ten kafar z Poznania – „Globus”. Weteranów NSZ-u, starszych ludzi, którzy nigdy nie splamili honoru, nie szanuje. Któryś jest przeciwny, to wyzywa od komuchów i kabewiaków [Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego – walczący z niepodległościowym podziemiem]. I kasę trzęsie, razem z matką.

– Z matką?

– Tak, bo on to wszystko robi razem z matką. Pan się przyjrzy. Więcej nie powiem.

– A dlaczego sami się nie przyjrzycie?

– Przyglądamy się, ale ręce mamy związane. Taki jest klimat, prezes dobrze dogaduje się, z kim trzeba. Nikt po naszej stronie tego nie opisze, na swojego nie doniesie. Tu się zatrzymam i pana wyrzucę, dobra?

– Może powie pan coś więcej?

– Nie mogę. Muszą być jakieś granice. Żebym wewnętrznie też czuł, że nie wszystko powiedziałem, jak kolaborant. Naprawdę mi z tym niedobrze. To nasze ostatnie spotkanie.

Dzikuś w zamrażalniku Lublin to narodowo-radykalna twierdza. Tu mieszka Marian Kowalski, były kandydat na prezydenta. Stąd pochodzi Artur Zawisza, jeden ze współtwórców Ruchu Narodowego.

Tu urodził się Mariusz Szczerski, wokalista zespołu Honor. Tu otworzył się pierwszy w Polsce nacjonalistyczny kebab – Prawdziwy Kebab u Prawdziwego Polaka. Tutaj rocznicę powstania świętuje też ONR.

Siedzibę ma Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.

Chodzę po Lublinie, czytam akt oskarżenia, rozmawiam z ludźmi, którzy znają Wołka. Nikt nie zgadza się rozmawiać pod nazwiskiem.

– Ale dlaczego nie?

– Mowy nie ma. To mściwy człowiek. Odklejony całkiem. Całe jego zajęcie w życiu to sprzedawać ludziom wielkościowe bajki o sobie – słyszę od dawnego bliskiego znajomego.

– Co to znaczy? Kłamie?

– Ja bym tego nie nazwał kłamstwem. Ten stół jest brązowy, tak? A on się uprze, że czarny, uwierzy w to i będzie tego bronił. I nazwie idiotą każdego, kto zasugeruje co innego. A jak sobie coś wkręci, to jest nieobliczalny.

– W jaki sposób?

– Opowiem historię. Kilka lat temu wyjeżdżali z żoną do pracy na Wyspy i zwalniali mieszkanie. Ale mieli problem, co zrobić z królikiem, którego hodowali sobie od roku. Nazywał się, zdaje się, Dzikuś. Jego żona postanowiła oddać Dzikusia siostrze. Tylko że w nocy sprawą zajął się Karol.

Zasiekał go nożem myśliwskim, oskórował, a potem włożył do zamrażalnika. Tłumaczył, że chce zaoszczędzić siostrze kłopotu, a królik się przecież nie zmarnuje. Jego ojciec jest myśliwym i Karol też często nosi nóż myśliwski przy pasku. Ale, Chryste, ten królik miał imię.

Według aktu oskarżenia Wołek zaczyna się znęcać nad żoną po wyjeździe do Szkocji. Poznali się na studiach historycznych, ślub wzięli po obronie prac magisterskich i wyjechali.

Prezes Wołek jeździ tam na wózku widłowym. Złości się, że musi pracować fizycznie. Frustrację wyładowuje na żonie – najpierw popycha, krzyczy albo ignoruje. Gdy ona nie zgadza się z jego zdaniem lub gdy zachowuje się inaczej, niż on sobie życzy – karze ją. Na przykład brakiem snu. Przez całą noc – sam nie śpi, bo zarywa nocki na grach strategicznych – polewa ją zimną wodą.

Potem pojawiają się wyzwiska: idiotka, nierób, pasożyt.

Mówi: – Beze mnie nic nie znaczysz.

W Szkocji rodzi im się córka, ale teściowej, która chciałaby wnuczkę zobaczyć, zakazuje przyjeżdżać w odwiedziny. Żonie zabrania dzwonić do rodziców w jego obecności.

„Słuchaj mojej matki” Po powrocie do Polski kupują mieszkanie, którego współwłaścicielką ma być także matka Wołka.

Zbuntowany narodowiec z Lublina: – Są ze sobą bardzo zżyci. Na wyjazdach z weteranami do Holiszowa zawsze śpią razem w pokoju. W Polsce, w obecności matki, agresja narasta. „Masz wykonywać polecenia, moje i mojej mamy. Inaczej będę cię traktował jak sukę” – oznajmia. Innym razem: „Mamusia jest chora psychicznie” (do córki), „A spierdalaj z tym dzieckiem”, „Pasożyty, jecie sobie na mieście, a mnie zostaje jakiś syf” (wyrzuca jedzenie dziecka do kosza).

„Patrz, mamo, zwierzęta mają przynajmniej instynkt. A ta?” – pyta matkę, pokazując swoją żonę palcem. Lubi taką zabawę: pstryka jej palcami po głowie tak długo, aż wyprowadzi z równowagi. Wrzeszczy, że nie uprasowała mu majtek.

Całą karierę Karola Wołka można by zmieścić w październikach i teraz też jest październik (26): on krzyczy i popycha, ona bierze córkę na ręce i próbuje uciec do innego pokoju. Wołek zagradza im drogę w korytarzu. Szarpie, uderza pięścią w twarz. Gdy ona się przewraca, kopie ją, leżącą na ziemi.

Ona ściska w tym czasie ich roczną córkę.

Obok, w kuchni, siedzi w milczeniu jego matka.

„Nie przesadzaj” – mówi, gdy słyszy płacz synowej.

Tego dnia żona decyduje się wyprowadzić do rodziców (on ma zdążyć jeszcze wypłacić z konta ich wspólne oszczędności, a także pieniądze z jej konta).

Obdukcja lekarska wykazuje ślady pobicia. Policjantka na komendzie nie chce jednak przyjąć zgłoszenia. Jedno przywalenie pięścią, proszę pani (macha ręką), jaka to przemoc, w każdej rodzinie się zdarza – od czasu do czasu. Zostaje przyjęte dopiero po interwencji prokuratora.

Sprawa za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad żoną (dziś już byłą) toczy się jednak przeciwko prezesowi Wołkowi od 2012 roku. W 2015 roku został już raz skazany na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu. Wyrok został jednak uchylony, sąd wyższej instancji doszukał się uchybień formalnych. Sprawa ruszyła ponownie, prokuratura podtrzymuje zarzuty i toczy się do dzisiaj. – Pan Karol Wołek robi wszystko, co możliwe, by odwlec ogłoszenie wyroku – mówi Franciszek Piątkowski, pełnomocnik byłej żony prezesa Wołka.

To znaczy: zgłasza się z nowymi wnioskami dowodowymi, żąda powołania nowych biegłych.

Na kolejną rozprawę w sprawie znęcania się nad żoną Karol Wołek również przychodzi z matką. On spokojny, cichy, ale pewny siebie. Ona cicha, elegancka, chłodna.

Przed wejściem na salę dyskutują o „żołnierzach wyklętych”.

Sam, w euforii, przepytuje biegłego, a potem swoją matkę, wezwaną na świadka.

– Oglądałam telewizję z synem, gdy nagle synowa weszła do pokoju i kazała mi się wynosić z domu. Była agresywna – zeznaje matka.

Pełnomocnik poszkodowanej: – Ale czy to znaczy, że to pan bał się żony?

Cisza.

– Tak, bałem się – odpowiada Wołek, odwraca się w stronę publiczności i posyła jej szeroki uśmiech od ucha do ucha.

I tym razem rozprawa nie ma finału – oskarżony składa wniosek o przesłuchanie pracowników firmy, która sześć lat temu pomagała jego byłej żonie w przeprowadzce, czy pamiętają na jej twarzy siniaki.

Wzorce rodzinne „Czyny przodków dostarczają wzorców postępowań, na podstawie których każda wspólnota ludzka wychowuje kolejne pokolenia. W ten sposób następuje przekazanie wartości, wiary, kultury, wiedzy i tradycji między kolejnymi generacjami. Dla funkcjonowania państwa narodowego wychowywanie obywateli w jednym systemie wartości narodowych i obywatelskich jest warunkiem przetrwania (...). Celem naszego działania jest kształtowanie młodzieży, która jest białą kartą i nie jest »zarażona” sposobem myślenia okupanta komunistycznego. Czasem lubię powtarzać zdanie: »Wychowajmy dzieci komunistom«. (...) musimy być zorganizowani i połączeni wspólną tradycją państwową, która dostarcza jasnych i konkretnych wzorców zachowań patriotycznych i obywatelskich” – pisze Karol Wołek w artykule „Przywracanie pamięci narodowej” (kwartalnik „Myśl.pl”, nr 2/2017).

„Zarabiam 26 złotych brutto miesięcznie” – pisze też prezes Wołek w kolejnej sądowej sprawie, właśnie pozywa córkę o zmniejszenie alimentów z 400 do 100 złotych miesięcznie (dziś jest już siedmioletnia, sąd orzekł, że może się widywać z ojcem tylko w obecności matki).

Swoje 26-złotowe dochody dokumentuje PIT-em. Żali się, że ma kryzysową sytuację materialną, o wiele gorszą niż po rozwodzie.

„Wtedy – tłumaczy we wniosku – pracowałem w swoim zawodzie nauczyciela historii i wiedzy o społeczeństwie”. Tłumaczy, że stracił pracę, a szkoła jest na etapie likwidacji.

„W moim zawodzie jest obecnie bardzo trudno o znalezienie pracy ze względu na niż demograficzny. Placówki ze względu na reformę edukacji są likwidowane, a etaty ograniczane lub obcinane w taki sposób, żeby dotychczasowi nauczyciele dotrwali do emerytury, na ułamkach etatu”. „Żyję bardzo skromnie”.

Na Facebooku zamieszcza jednak zdjęcia za kierownicą całkiem nowej kii optima.

Dzwonię do Szkoły im. Czechowicza w Lublinie. – Pamiętam! Dobry nauczyciel, żeby wszyscy tacy byli. Dzieci go lubiły – mówi Beata Teter, wicedyrektorka szkoły.

– To dlaczego został zwolniony?

– Zwolniony? No skąd. Sam odszedł. Podobno miał bardzo dużo pracy w tej swojej fundacji.

Oprócz prezesowania Związkowi Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych Wołek kieruje dwiema fundacjami i jednym stowarzyszeniem.

Wszystkie trzy mają siedzibę w mieszkaniu jego matki. Skład zarządów fundacji jest skromny, ale stabilny – prezesem jest zawsze Karol Wołek, a wiceprezesem lub skarbnikiem jego matka Bożena.

Stronę internetową posiada jedynie Fundacja im. Kazimierza Wielkiego.

(„Nazwa nie jest przypadkowa, skrót FKW miał pasować do jego imienia i nazwiska” – tłumaczy zbuntowany narodowiec z Lublina).

Na stronie fundacja zachęca m.in. do przelewania 1 procentu z podatku, choć zgodnie z prawem nie może go pobierać (bo nie jest wpisana na listę organizacji pożytku publicznego). Trudno w pierwszej chwili zorientować się, że dane, które podaje fundacja, należą do innej organizacji Wołka – Stowarzyszenia im. Kazimierza Wielkiego (wpisane jako OPP).

Najmłodsza, Fundacja Amor Patriae, ma się z kolei zajmować krzewieniem wartości patriotycznych oraz handlem detalicznym.

Zakłada ją w maju 2016 roku. W prestiżowej lokalizacji Pałacu Parysów Wołek razem z Wojciechem Rowińskim (skarbnik ZŻ NSZ) prowadzą tu dzięki fundacji przez kilka miesięcy sklep z odzieżą patriotyczną.

– Pieniądze, które zarabiamy, wydajemy na pomoc kombatantom – zapowiada Wołek w lokalnej prasie niedługo po otwarciu. Jednak potem sklep się zwija. Szyld wisi do dziś, ale w środku pustki.

– Nie wynajmujemy już powierzchni Fundacji Amor Patriae – mówią mi w spółce Menora, która zarządza lokalami, związanej z Józefem Godlewskim, królem Herbapolu. Więcej nie chcą powiedzieć.

– Tak, prowadziłem tam z nim sklep. Z „Wyborczą” jednak nie rozmawiam – rozłącza się Rowiński. Fundacja Amor Patriae do tej pory nie złożyła sprawozdań finansowych w KRS i nie rozliczyła się z działalności.

Z Krajowego Rejestru Sądowego (oddział w Świdniku) wyciągam za to sprawozdania finansowe drugiej – Fundacji im. Kazimierza Wielkiego. Przychody dwuosobowej, rodzinnej fundacji, zarejestrowanej w prywatnym mieszkaniu matki, robią wrażenie.

W 2015 roku to 408 tysięcy złotych (316 tysięcy z darowizn, 90 tysięcy z dotacji). Zysk: 136 tysięcy. W roku 2016 – 358 tysięcy złotych przychodu i 185 tysięcy zysku. Fundacja zatrudnia tylko jedną osobę – matkę prezesa.

Wycieczka za 45 tysięcy Przykładowy program dnia: godzina 5.30 zaprawa, 6.15 kąpiel, 6.30 śniadanie, 7.45 apel i modlitwa NSZ. Od godziny 8 – postawy strzeleckie, ogień, manewry i wynoszenie z pola walki. Od 14 – noże i broń krótka. O 20 czyszczenie broni, 21.30 modlitwa NSZ. 21.45 – capstrzyk.

Na taki 10-dniowy obóz szkoleniowy dla młodzieży, organizowany w 2017 roku przez Związek Żołnierzy NSZ, Karol Wołek dostał z Ministerstwa Obrony Narodowej dotację 49 tysięcy złotych. To nie zaskoczenie, bo państwowe pieniądze płyną szeroko na wszystko, co ma związek z „żołnierzami wyklętymi”. Haczyk jest gdzie indziej.

– Więc to jest tak: w sprawie dotacji prezes idzie do urzędów jako prezes Związku Żołnierzy NSZ. To poważna, uznana w środowisku narodowym organizacja kombatancka, opiekuje się weteranami. Ale umowy na dotacje projektów podpisuje jednak na swoją prywatną fundację, którą prowadzi razem z matką. Związek, którego prezesurę wykorzystuje, nic z tego nie ma – opowiada bliski współpracownik Wołka.

– Człowiekowi honoru nie przystoi zarabiać na dwóch rzeczach – komentuje z kolei zbuntowany narodowiec z Lublina, kiedy zdzwaniamy się kolejnego wieczoru. – Na kurewstwie nie wolno zarabiać, tak uważam, i na patriotyzmie też. Kurde, a tu wszyscy już wiedzą, że się pan zajmuje tematem. Nerwowa atmosfera. I rozglądanie się, który to dał cynk.

– A myślałem, że macie dość prezesa.

– Jasne, ale tego, kto wam doniósł, nikt szanować nie będzie.

Przeglądam faktury, umowy, wnioski.

W ciągu dwóch lat rządów PiS tylko z Urzędu ds. Kombatantów na Fundację im. Kazimierza Wielkiego Wołek dostał ponad 100 tysięcy złotych (w 2015 – 55 tysięcy, w 2016 – 39 tysięcy, w 2017 – 33 tysiące). Tyle miały kosztować m.in. rajdy piesze dla młodzieży i szkolne konkursy literackie (to statutowe zadania Związku Żołnierzy NSZ, którego jest prezesem, tymczasem Związek dostaje równe zero). Ponad 500 tysięcy złotych dotuje fundację Wołka Ministerstwo Obrony Narodowej.

Na przykład – autokarowa wycieczka w 70. rocznicę wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Holiszowie przez Brygadę Świętokrzyską NSZ (wystąpienie z pocztem sztandarowym, spotkanie z władzami, położenie wiązanek i zapalenie zniczy) ma kosztować 45 tysięcy złotych. Nocleg i wyżywienie było we własnym zakresie weteranów. Co kosztowało tak dużo?

„Wydrukowaliśmy 20 tysięcy kolorowych ulotek w języku czeskim i angielskim o wyzwoleniu obozu” – pisze Wołek w rozliczeniu dotacji z Urzędem ds. Kombatantów (choć w uroczystościach brało udział kilkudziesięciu weteranów, kilku przedstawicieli miejscowych władz).

10 tysięcy złotych Wołek liczy za „promocję za pośrednictwem relacji prasowych, zdjęciowych, filmowych z przebiegu uroczystości”.

20 tysięcy złotych to koszt reprezentacji, przemarszu, wyposażenia, umundurowania Grup Rekonstrukcji Historycznej NSZ i pocztów sztandarowych” (choć to wolontariusze).

Rok później po pieniądze na wyjazd do Holiszowa Wołek zgłasza się do ministra obrony narodowej. Tym razem koszt autokarowej wycieczki ma wynieść już 122 tysiące złotych (prosi o 109 600 dotacji).

Rajd Pieszy im. Wincentego Sowy ps. „Vis” (dla młodzieży, po lasach wokół Janowa Lubelskiego) ma kosztować prawie 30 tysięcy złotych (MON daje 19 tysięcy).

Fundacja dostaje też na wydawnictwa i konkursy (Ogólnopolski Konkurs o Żołnie-rzach Wyklętych, „Przesłanie informacji o konkursie do mediów” – koszt 10 tysięcy złotych). Wołek zgłasza się także do MON-u po 300 tysięcy złotych na film – tytuł: „Dzik z NSZ”.

Kapujesz już? – pyta bliski współpracownik Wołka. – To dlatego tak wkurzył ludzi w środowisku. Przemoc domowa i alimenty to jedno. Chodzi o to, że pieniądze przeznaczone na cały Związek Żołnierzy NSZ i jego cele, ze wszystkimi regionami, poszły sobie teraz bokiem prosto do Wołka.

Srebrny Krzyż samozasługi Na wręczenie Krzyża Zasługi (12 grudnia) prezes Wołek wkłada czerwony krawat w paski. Ze wzruszenia szklą mu się oczy. W imieniu prezydenta odznaczenie przypina mu wojewoda lubelski Przemysław Czarnek.

To sympatyk narodowców, desant PiS-u na urząd wojewódzki w Lublinie – wcześniej był prawnikiem w biurze poselskim posła PiS z Zamościa Sławomira Zawiślaka.

Gdy o odznaczenie pytam w Kancelarii Prezydenta, odpowiadają, że Srebrny Krzyż Zasługi dla Wołka to właśnie inicjatywa i pomysł wojewody Czarnka.

Wojewoda jednak zaprzecza. Tylko formalnie opiniował, że tak, owszem, prezes Wołek „wykazuje się znaczącym zaangażowaniem zarówno w pracy zawodowej, jak ofiarnej działalności publicznej”.

– Czyli kto go zgłosił do orderu?

„Inicjatorem uhonorowania Karola Wołka był poseł na Sejm RP prof. dr hab. Jacek Kurzępa, który skierował wystąpienie w tej sprawie do Kancelarii Prezydenta RP” – odpisuje wojewoda palcami rzecznika Radosława Brzózki.

Jacek Kurzępa to poseł PiS-u z lubuskiego. Dzwonię.

– Order dla kogo? Z Lublina? – pyta poseł. – Grzechu... – mówi do mnie, choć pierwszy raz w życiu z nim rozmawiam. –...To jakaś pomyłka. Nie znam w ogóle takiego człowieka.

– Nie prosił pan o jego odznaczenie?

– A w życiu. Grześku, przecież ja jestem z województwa lubuskiego, a nie lubelskiego. Więc ktoś tu się pomylił. Do widzenia – mówi.

Dzwonię kilka dni później, zaopatrzony w dowody.

– Przecież pisał pan: „Pragnę zaproponować do uhonorowania…” i tak dalej. „Każda z wymienionych osób przyłożyła zasługi dla państwa i obywateli spełniając czyny przekraczające zakres ich zwykłych obowiązków. Ponadto było to związanie z ich niezwykłą ofiarnością na forum publicznym. W oczekiwaniu na pozytywne rozstrzygnięcie”. I pański podpis.

– Grzechu, zgłupiałem, naprawdę. Musiałbym sprawdzić.

– Ależ Jacusiu – mówię, bo zirytowała mnie ta familiarność – Kancelaria sfałszowała podpis?

– Powiem szczerze. Czasem podpisuje się wnioski o odznaczenia, chociaż człowieka się nie zna. Nie sprawdzam, ufam kolegom.

– Ale Wołka to chyba pan zna? Wystąpił pan z nim podczas sejmowej konferencji dotyczącej „żołnierzy wyklętych”.

– Teraz sobie przypominam. Muszę to jeszcze sprawdzić.

Kilka dni i kolejny telefon później poseł w mailu pisze wyjaśnienia:

„W roku ubiegłym przygotowując się do obchodów Dnia Żołnierzy Niezłomnych i corocznym spotkaniu 1 marca w Sali Kolumnowej Sejmu, intencją naszą, grupy posłów (których ja reprezentowałem) jako główny organizator, powieliliśmy intencję podziękowania poprzez rekomendacje o odznaczenia państwowe grupy społeczników, ludzi dobrej woli (…). Wśród wielu podanych na liście zaproponowanej znalazł się Pan Karol Wołek”.

Poseł przyznaje, że „nie uwzględnił konieczności dokonania rozpoznania, czy jakieś kompromitujące fakty nie uchylają zasadności rekomendacji”.

W Lublinie mówi się za to, że Karol Wołek sam sobie ten krzyż załatwił:

– Jak to załatwił?

– Normalnie – tłumaczy mi zbuntowany narodowiec. – Zwrócił się do posłów, w imieniu całego związku, z prośbą o przyznanie krzyża zasłużonemu, czyli dla siebie. Wojewoda klepnął, no i jest. Ale słyszałem, że wojewoda poprosił ostatnio, żeby go na uroczystościach więcej z prezesem Wołkiem nie fotografować. Więc się chyba w końcu na prezesa wkurzył. U nas też się ruszyło. Kilka osób ze środowiska podobno pracuje nad listem protestacyjnym w sprawie prezesa. Będzie rozsyłany do kogo trzeba. Ale to potrwa. Na razie nie mogą dojść do porozumienia, co powinno się w takim liście znaleźć.

Doszli. Wysłali listy do MON-u, IPN-u i Urzędu ds. Kombatantów. Jeden jest o fundacji Wołka, która „podszywa się pod związek”, drugi o sprawie karnej i alimentacyjnej.

„(...) Utracił moralne prawo do reprezentowania środowiska żołnierzy i spadkobierców NSZ (...) nie jest godzien prezesury ZŻ NSZ (...) powinien złożyć urząd albo zostać odwołany (...) objęty infamią (...) zostać potraktowany tak, jak na to zasłużył”. Oświadczenie podpisali m.in. Artur Zawisza (były poseł) i Andrzej Turkowski (były dyrektor Agencji Filmowej TVP).

Prezes Karol Wołek odmówił rozmowy i odpowiedzi na jakiekolwiek pytania.

Niektóre dane moich rozmówców ze względu na ich prośbę zostały zmienione.

Stalowy
Stalowy - Bojownik · 5 lat temu
Co to za pierdolenie?
Tyle grafomanii, żeby dowieść o biedzie umysłowej jakiegoś narodowca...

--
Pół żartem, pół litra. Jeśli szukasz czegoś mądrego, to nie szukaj w tym poście.
Student WPiA - Wydziału Pijaństwa i Alkoholizmu

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
:half_past_seven,
- w Lublinie są narodowcy. Dużo narodowców.
- ich szef to wyjątkowo parszywa menda (na przykład tłucze żonę).
- na tyle parszywa, że inny narodowiec wolał (o święci pańscy! klękajcie narody! cud nad Wisłą to przy tym mizerne dokonanie!) skontaktować się z dziennikarzem wyborczej, niż nic nie robić.
- a nic innego nie może zrobić bo "kalałby własne gniazdo", więc anonimowo przekazał materiały na temat szefa.

Reszta to informacje szczegółowe, tło fabularne i historyczne całego reportażu.

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu
:stalowy, to się reportaż nazywa Czy dobry, to subiektywna kwestia.

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Spowiednik
Spowiednik - Superbojownik · 5 lat temu
bób, homar, włoszczyzna!

--
Kanalia. Ojkofob. Łotr, komunista, esbek, zdrajca, gorszy sort. Spacerowicz. Astroturfer. Bojówkarz
www.youtube.com/watch?v=QCnneFzXhmc
Zaraz będzie ciemno...

gatinha
gatinha - Kobieta z jajem · 5 lat temu
Nie znam człowieka, pierwszy raz o nim słyszę. Ale jeśli to wszystko prawda, to niezły fiutek z niego.

--
Bo ja cała jestem Tośka, A mój Tosiek to ho ho ho!
Mimo niepozornej szaty, Tosiek to... Tosiek to... Tosiek to...

skijlen
skijlen - Gastrofazor · 5 lat temu
Widzieliście tego gościa? Z postury i głosu to kryptogej i popychle. No chyba, że trenował go Seagal Lublin to małe miasto, kiedyś go trafię, zwłaszcza, że często przemieszczam się na bucie po tym mieście Ryja już sobie w głowie sfotografowałem

--
46&2

I_drink_and_I_know_things
Dobrze, że dałeś linka, że to GWno, oszczędzileś czytania.

--
A Lannister always pays his debts

Servin
Servin - Klopsik · 5 lat temu
No i znowu Lubelski Gang Bang gang będzie kogoś przez płot przewieszać Nie to miałem na myśli pisząc barbarzyńcy i ich dzidy

--
A na HaPe to jeszcze tylko nasrać na środku.

gatinha
gatinha - Kobieta z jajem · 5 lat temu
:servin wiedziałam, że sie pojawisz, żeby napisać coś, co miałoby nas obrazić. Ale tym razem kompletnie nie wiem coś Ty napisał
Weź jakoś jaśniej, bo nie wiem jak wielkiego focha walnąć

--
Bo ja cała jestem Tośka, A mój Tosiek to ho ho ho!
Mimo niepozornej szaty, Tosiek to... Tosiek to... Tosiek to...

Servin
Servin - Klopsik · 5 lat temu
:gatinha pisałem o spotkaniu :skijlenia z tym kolesiem na ulicy.

Serio bierzesz wszystko co pisze jako obrazę? Proponowałbym więcej dystansu do siebie. To forum JM, nie konklawe...

--
A na HaPe to jeszcze tylko nasrać na środku.

gatinha
gatinha - Kobieta z jajem · 5 lat temu
A toooo. A to przypuszczam iż wątpię, żeby się spotkali. To już szybciej ja ;D

A co do dystansu - mam tak duży, ze jak stanę przed lustrem to się nie widzę ;)
Ostatnio edytowany: 2018-04-23 18:18:23

--
Bo ja cała jestem Tośka, A mój Tosiek to ho ho ho!
Mimo niepozornej szaty, Tosiek to... Tosiek to... Tosiek to...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Mojs - Superbojownik · 5 lat temu
:skijlen
Jak go dorwiesz, stawiam flaszkę

Edyta:
:gatinha
Lustro niżej powieś
Ostatnio edytowany: 2018-04-23 18:22:53

Servin
Servin - Klopsik · 5 lat temu
To pisał mój klon nie ja. Foszki proszę do niego kierować

--
A na HaPe to jeszcze tylko nasrać na środku.

gatinha
gatinha - Kobieta z jajem · 5 lat temu
:mojs
Masz rację, to może byc przyczyna

--
Bo ja cała jestem Tośka, A mój Tosiek to ho ho ho!
Mimo niepozornej szaty, Tosiek to... Tosiek to... Tosiek to...

Servin
Servin - Klopsik · 5 lat temu
:gatinha nie umiesz w foszki

--
A na HaPe to jeszcze tylko nasrać na środku.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Mojs - Superbojownik · 5 lat temu
:servin
Bo widzisz, nie napisałem czegoś obraźliwego, a jedynie opisałem cechę w której sam nie góruje

gatinha
gatinha - Kobieta z jajem · 5 lat temu
:servin kuźwa! Przecież widzisz, że robię co mogę!




--
Bo ja cała jestem Tośka, A mój Tosiek to ho ho ho!
Mimo niepozornej szaty, Tosiek to... Tosiek to... Tosiek to...

Servin
Servin - Klopsik · 5 lat temu
Mowisze ze jako moja pozniejsza wersja, ulegles miniaturyzacji?

--
A na HaPe to jeszcze tylko nasrać na środku.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Mojs - Superbojownik · 5 lat temu
:servin
Natura zrozumiała, że można Cię skondensować do mniejszej skali, która będzie zwinniejsza i bardziej poręczna

Servin
Servin - Klopsik · 5 lat temu
:mojs uwazaj bo to miecz obusieczny to co napisales

--
A na HaPe to jeszcze tylko nasrać na środku.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Mojs - Superbojownik · 5 lat temu
:servin

tilliatillia
tilliatillia - Superbojownik · 5 lat temu
:servin

Ty się ciesz, że jednak jest na świecie kobieta, która bierze cię na serio

--
tylko spokojnie.

Servin
Servin - Klopsik · 5 lat temu
:tilliatillia myslalem ze to Twoja rola

--
A na HaPe to jeszcze tylko nasrać na środku.

Peppone
Peppone - Nowy Ruski · 5 lat temu
:skijlen - daj spokój, będziesz odpowiadał jak za człowieka, i po co...







I kto będzie wyrzucał gnój spod kotów?


--
Pracuj u podstaw. Zaminuj fundamenty systemu. Wszelkie prawa do treści wrzutów zastrzeżone
Nie namawiam do łamania prawa. Namawiam do zmiany konstytucji tak, aby pewne czyny stały się legalne.
No shitlings, no cry! Postaw mi kawę na buycoffee.to - teraz można również przez Paypala i Google Pay

yAnZy
yAnZy - Superbojownik · 5 lat temu
znaczy ten z GW go właśnie wsypał?

chyba za dużo szczegółów podał

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Gogosiek - Superbojowniczka · 5 lat temu
Oczy mi krwawią. Nie jestem w stanie tego doczytać a zabieram się dzisiaj trzeci raz. Coś strasznego.

--
"Raz się żyje! Na szczęście..."

happy
happy - Wredziocha · 5 lat temu
Lubelski potop literkowy...

--
Maybe my soulmate died, I don't know... Maybe I don't have a soul ♡
Forum > Hyde Park V > Ach ci narodowcy w Lubelskim
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj