Dobrze, że ten tydzień się skończył. To była jakaś masakra. A ta wyprawa do Warszawy? Wiecie jak się musiałam starać, żeby milczeć? Fakt, pozałatwiałam przy okazji kilka swoich spraw, które lepiej było osobiście niż przez telefon, ale wcale mi to nie rekompensuje. A świadomość, że jest jakby pod ręką, a ja nie dam rady zupełnie mnie dobiła
--
chodzenie po bagnach wciąga :)